Wstęp:
Na
zajęciach z antropologii kulturowej, został poruszony temat różnic
kulturowych. Studentki porównywały m.in. zwyczaje witania się
obywateli polskich, ze zwyczajami obywateli innych krajów. W
trakcie prezentacji, którą przedstawiały dziewczyny, wiązała
się dyskusja, koncentrująca się wokół tego zagadnienia.
Opisywane zostały sytuacje, które zdarzają się często poza
granicami naszego państwa, a są rzadkością w naszym kraju, m.in.
życzliwe witanie się obcych sobie ludzi. Podczas dyskusji można
było usłyszeć kilka argumentów,że w większej aglomeracji
miejskiej, taka forma życzliwości jest bardzo trudna, ze względu
na większą ilość mieszkańców, i przechodniów,
którzy nas mijają na ulicy, natomiast w mniejszych
miejscowościach jest to bardziej przyjęte przez społeczeństwo
zachowanie, zważywszy nie tylko na mniejszą ilość ludności, ale
także na znajomość mieszkańców choćby „z widzenia”.
Studentki wywnioskowały, iż takie witanie się z nieznajomą osobą
nie jest normą w Polsce.
„Nie
ma kraju idealnego. Nieważne czy człowiek przenosi się do Dubaju,
Mumbai czy Singapuru - zawsze coś nie będzie nam odpowiadać w
nowym miejscu. I nie wszyscy będą narzekać na to samo.” Aby
zorientować się bardziej w temacie, wyszukałyśmy kilka artykułów
na temat życia poza granicami naszego państwa, zachowań ludności
i kultury. „Dlatego
po przyjeździe na miejsce nie warto szukać potwierdzenia swoich
uprzedzeń, ale próbować konfrontować je z rzeczywistością.
I zrozumieć, że wiele aspektów kultury jest względnych.
Japończyka może irytować, że w Niemczech jest tak brudno, podczas
gdy Egipcjanin uzna Niemcy za ideał czystości i porządku.
Paryżanie wydadzą się Amerykaninowi niezwykle nieuprzejmi i
wulgarni, ale Chińczycy mogą uważać mieszkańców stolicy
Francji za najuprzejmiejszych ludzi pod słońcem. W tego typu
kwestiach nie ma obiektywizmu, porównujemy rzeczy do tych,
które znamy, więc nie zawsze warto słuchać innych. I nie
warto generalizować - ja w Paryżu spotkałam zarówno bardzo
niemiłe jak i bardzo miłe osoby (choć nie ukrywam, że jest to
jeden z najmniej przyjaznych krajów, w jakim
byłam).” (chichiro.blox.pl
2009)
Miłe,
uprzejme, a niestety dla niektórych wręcz niezauważalne, bo
codzienne. Trochę osłuchane, ale czy niedzisiejsze? Good
morning, bonjour czy こんにちは (konnichi
wa).
W naszym języku brzmi „dzień dobry” to jedne z pierwszych słów,
których uczymy się poznając obcy język. Okazuje się
jednak, że zwykłe pozdrowienie staje się w obcym kraju pewnym
luksusem, a może nawet oznaką czegoś więcej niż
normalności. Ostatnio wyjątkowo często można zaobserwować,
że coraz więcej ludzi nie mówi nikomu "dzień dobry".
Nie oznacza to, że zapominają czy też nie zauważają swoich
sąsiadów, sprzedawców w sklepie lub ludzi w windzie.
Coraz większej ilości osób po prostu nie zależy na
wzajemnych uprzejmościach, a zwykłe "dzień dobry"
oznacza dla nich zbyt duży wysiłek.
Eksperyment
„Dzień dobry wszystkim!”
Chcąc
sprawdzić, czy na pewno mówienie zwykłego „dzień dobry”,
bądź „cześć” do pierwszy raz spotykanych obywateli na ulicy
jest dziwnym zachowaniem postanowiłyśmy przeprowadzić eksperyment,
który nazwałyśmy „Dzień dobry wszystkim!”. Celem
badań było sprawdzenie reakcji osób, w różnym
przedziale wiekowym, na kierowane do nich słowo dzień dobry.
Przedmiotem badań są wobec tego reakcja osób, na nasze
witanie się.
Postawiłyśmy
sobie trzy kluczowe hipotezy, które brzmią następująco:
- Przypuszczamy że, osoby starsze w wieku 50-70+ lat nie będą zaskoczone taką formą powitania, odpowiedzą z życzliwością;
- Domniemywamy iż, młodzież szkolna oraz studenci będą reagowali uśmiechem i pozytywnym zaskoczeniem, również odpowiadając na przywitanie;
- Myślimy że, osoby w przedziale wiekowym 30-50 lat będą zaskoczone, często zniechęcone, bądź zdezorientowane próbą przywitania się.
Wybrałyśmy
metodę badawczą jako eksperyment, a technikę jako obserwację,
ponieważ w takich okolicznościach jest ona najbardziej wiarygodna.
Według T. Kotarbińskiego, "Eksperyment. . to tyle, co
zabieg polegający na wywołaniu czegoś w takich właśnie, a nie
innych warunkach po to, by można było zaobserwować, czy w tych
warunkach towarzyszy temu czemuś coś takiego a
takiego" (Kotarbiński 1961, s. 352)
Naszą
grupą badawczą byli ludzie przypadkowo spotykani na ulicy, w różnym
przedziale wiekowym, od dzieci i młodzieży, po osoby starsze,
emerytów. Sądzimy, iż można liczyć ich w setkach, jednak,
nie możemy podać konkretnej liczby, zważywszy na charakter
wykonywanego eksperymentu.
Przebieg
obserwacji:
Nasz
eksperyment rozpoczął się we wtorek w godzinach popołudniowych a
zakończył w czwartek, również w godzinach popołudniowych/
wieczornych. W tym czasie obserwacje były prowadzone w trzech
miejscowościach. Częstochowie, gdzie powierzchnia i ludność
w przekroju terytorialnym w 2016 roku wynosiła:
- Powierzchnia w km2: 160
- Ludność w tysiącach: 228 179 tys.
- Na 1km2 :1429
Drugą
z miejscowości było Zawiercie, gdzie na 2016 rok liczba mieszkańców
wynosiła:
- Ludność w tysiącach: 50 809 tys.
Natomiast
trzecią była wieś Grabowa położona w gminie Łazy, powiecie
Zawierciańskim, gdzie liczba mieszkańców to zaledwie:
- Ludność w setkach: 742
W
ciągu tych trzech dni podróżując ulicami Częstochowy,
Zawiercia i Grabowej naszym zadaniem było mówienie „dzień
dobry” mijającym nas osobom, oraz „cześć” kierując się do
młodzieży bądź grona studentów. Starałyśmy się nie
pominąć żadnej osoby, choć przechodząc przez mocno zaludnione
ulice, bądź przez pasy na drugą stronę ulicy, było to mocno
problematyczne. Obserwowałyśmy uważnie reakcje osób, do
których kierowałyśmy to życzliwe przywitanie. Podczas
wypowiadania słów próbowałyśmy nawiązać kontakt
wzrokowy, oraz uśmiechać się życzliwie, by nasze przywitanie
wyglądało, jak najbardziej naturalnie i miło. Po trzech dniach
możemy wywnioskować iż:
- Osoby starsze zamieszkujące tereny Częstochowy i Zawiercia w przedziale wiekowym 50-70 + lat często uśmiechały się, odpowiadały „dzień dobry”, zdarzyło się, jednak bardzo rzadko odwrócenie głowy w drugą stronę i udawanie, że osoba nas nie słyszy;
- Młodzież szkolna i studenci przebywający na terenie wyżej wymienionych dwóch miast była zaskoczona, jednak nie zdarzyło się, by ktoś nam nie odpowiedział. Spotkałyśmy się z bardzo miłym odzewem, częstymi uśmiechami, i otwartą gestykulacją ( pomachaniem ręką, przybiciem „piątki”);
- Zdecydowanie wyzwaniem i utrudnieniem stanowiła grupa wiekowa około od 30-50 lat, których mijałyśmy w Częstochowie i w Zawierciu. Tutaj reakcje były bardzo różne, zaczynając od odpowiedzi, uśmiechów, spotykając się również z ignorancją, często mimika twarzy tych osób zdradzała zaskoczenie poprzez uniesienie brwi, przypuszczałyśmy, że ktoś taki mógł pomyśleć, dlaczego witamy się z nim nie znając go;
Całkowicie inne reakcje bywały w Grabowej – wsi. W porównaniu do młodzieży z miasta, nastolatkowie w mniejszej aglomeracji albo odpowiadali z doza niepewności w głosie, albo ignorowali nasze „cześć”. Natomiast osoby od 30 roku życia aż do 70 + byli bardzo przyjaźnie nastawieni, nie tylko odpowiadając, ale również zaczynając rozmowę i zaczepiając na ulicy, chociażby na chwilę.
Reporterzy
Ewa Wanat i Michał Wąsowski: Dzień dobry!
Aby
dopełnić nasze obserwacje szukałyśmy w internecie podobnych
eksperymentów, by móc rzetelnie porównać nasze
spostrzeżenia z inną pracą badawczą. Na łamach serwisu
internetowego natemat.pl reporterzy Ewa Wanat i Michał Wąsowski w
2013 roku spytali przechodniów o zdanie na ten temat, a także
próbowali również mówić „dzień dobry” do
nieznajomych osób.
„Redakcyjny
kolega Michał Wąsowski zapytał ostatnio kilka przypadkowych osób,
dlaczego zrezygnowali z najprostszego odruchu, który –
wydawałoby się – powinniśmy mieć po dostrzeżeniu znajomej
buzi. Większość z osób, które nie mówią
"dzień dobry" nie potrafiło tego w żaden sposób
uzasadnić. Ot tak po prostu brakuje im czasem języka. Jedną z
zaczepionych przez naszego dziennikarza osób był jego sąsiad,
dwudziestoletni student. – Nie znamy się, widzę cię raz na ruski
miesiąc, nigdy się nie poznamy, to po co mam mówić dzień
dobry. Bo tak wypada? To głupie – stwierdził chłopak aspirujący
do miana "wykształciucha". Nasz reporter zapytał
napotkanego chłopaka, czy powiedzenie "dzień dobry" jest
dla niego jakimś problemem, czy ponosi jakieś wyjątkowe "koszty".
Ten zaś odparł: – Muszę otworzyć gębę i nią coś powiedzieć,
a wcale mi się nie chce. Nie widzę powodu, aby to zmieniać –
odparł. To na szczęście nie była typowa postawa studenta. A
przynajmniej tak twierdzi dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, która
wykłada na Uniwersytecie Warszawskim przedmiot Retoryka i Erystyka.
–Moi studenci zazwyczaj się ze mną witają. Mówienie
"dzień dobry" jest też uzależnione od tego, z kim się
witasz i gdzie to robisz. A jeśli ktoś tego nie robi, to znaczy, że
jest niezbyt starannie wychowany. Jak napisał w "Panu Tadeuszu"
Adam Mickiewicz: "Grzeczność wszystkim należy, lecz każdemu
inna" –mówi Dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz.” (natemat.pl,
2013)
„Wracając
do testu na przypadkowo spotkanych osobach. Niewiele lepiej było w
przypadku trzydziestoletniej kobiety, która była – co
najmniej – zdziwiona bezcelowym "dzień dobry", które
właśnie usłyszała. Kolejną osobą, która nie
odpowiedziała na zwykłe powitanie był nastoletni chłopak. W tym
wypadku okazało się, że szkoła tak mocno eksploatuje młodych
ludzi, że po wyjściu z niej nie mają już siły na nic. –
Chłopak powiedział, że nie jestem nauczycielem i
że on ma dość przymusu wiecznego "dzień dobry" jak
chodzi do szkoły. I jak z niej wychodzi to już nie chce nikomu
mówić dzień dobry – wspomina Michał Wąsowski.
Nasz reporter, który zrobił ten krótki test stwierdził, że ludzie, którym mówił "dzień dobry" patrzyli na niego jak na idiotę, a wręcz niekiedy odwracali głowę udając, że go nie widzą. Parę osób powiedziało mu także, że są zbyt zmęczeni, aby odpowiadać na takie powitania... – Jeden chłopak przyznał, że zawsze udaje, że nie słyszy, bo ma słuchawki w uszach i czuje się w ten sposób rozgrzeszony ze społecznego obowiązku bycia kulturalnym – słyszymy. O zwykłym kiwnięciu głową nie pomyślał.
Dziennikarka radiowa Ewa Wanat nie zauważa podobnego problemu z powitaniami w swoim otoczeniu. Redaktor naczelna Polskiego Radia RDC twierdzi, że obserwacje naszego reportera nie są do końca trafione. – Wydaje mi się, że ludzie właśnie coraz częściej mówią sobie "dzień dobry" Przy wejściu do sklepu lub urzędu wypowiada się je wręcz nawykowo. Ja witam się ze swoimi sąsiadami, również z tymi, których znam tylko z widzenia – mówi dziennikarka.
Naczelna twierdzi, że "dzień dobry" w miejscach publicznych funkcjonuje stosunkowo niedługo. – Kiedyś nie istniał taki zwyczaj, a dziś jest tak, jak na Zachodzie – mówi. Zapytałem dziennikarkę o to, czy wyobraża sobie świat, w którym ludzie nie witaliby się wzajemnie. – Tak, bo żyłam w takim świecie. W PRL nie było takiego zwyczaju. Przychodziło się do sklepu, w którym sprzedawczynie były nieuprzejme. To było jak zetknięcie z kimś, kto siedzi na tronie. Jakby miał władzę nad klientami i w pewnym sensie tak było. Rzeźnik miał władzę absolutną i też nie mówił "dzień dobry" – wspomina Ewa Wanat.” (natemat.pl, 2013)
Nasz reporter, który zrobił ten krótki test stwierdził, że ludzie, którym mówił "dzień dobry" patrzyli na niego jak na idiotę, a wręcz niekiedy odwracali głowę udając, że go nie widzą. Parę osób powiedziało mu także, że są zbyt zmęczeni, aby odpowiadać na takie powitania... – Jeden chłopak przyznał, że zawsze udaje, że nie słyszy, bo ma słuchawki w uszach i czuje się w ten sposób rozgrzeszony ze społecznego obowiązku bycia kulturalnym – słyszymy. O zwykłym kiwnięciu głową nie pomyślał.
Dziennikarka radiowa Ewa Wanat nie zauważa podobnego problemu z powitaniami w swoim otoczeniu. Redaktor naczelna Polskiego Radia RDC twierdzi, że obserwacje naszego reportera nie są do końca trafione. – Wydaje mi się, że ludzie właśnie coraz częściej mówią sobie "dzień dobry" Przy wejściu do sklepu lub urzędu wypowiada się je wręcz nawykowo. Ja witam się ze swoimi sąsiadami, również z tymi, których znam tylko z widzenia – mówi dziennikarka.
Naczelna twierdzi, że "dzień dobry" w miejscach publicznych funkcjonuje stosunkowo niedługo. – Kiedyś nie istniał taki zwyczaj, a dziś jest tak, jak na Zachodzie – mówi. Zapytałem dziennikarkę o to, czy wyobraża sobie świat, w którym ludzie nie witaliby się wzajemnie. – Tak, bo żyłam w takim świecie. W PRL nie było takiego zwyczaju. Przychodziło się do sklepu, w którym sprzedawczynie były nieuprzejme. To było jak zetknięcie z kimś, kto siedzi na tronie. Jakby miał władzę nad klientami i w pewnym sensie tak było. Rzeźnik miał władzę absolutną i też nie mówił "dzień dobry" – wspomina Ewa Wanat.” (natemat.pl, 2013)
Analizując
powyższe wyniki, można zgodzić się, iż mówienie sobie
„dzień dobry” w sklepach, miejscach publicznych jest
(pokusiłybyśmy się o stwierdzenie) – automatyczne, ale mówienie
owego przywitania napotkanym ludziom na ulicy wciąż wzbudza
zdziwienie, wśród młodzieży można zauważyć lekki bunt z
powodu „przymusowego dzień dobry” w szkole.
Porównując wysunięte wnioski reporterów, można dostrzec pewne podobieństwa, jak zdziwienie u osób. Niestety nie możemy się zgodzić co do opinii względem młodzieży. Patrząc na rok wykonywanych badań, (2013) można wysunąć wnioski, że w ciągu tego czasu młodzież szkolna rozwija się kulturowo i zmienia nastawienie do pewnych zjawisk m.in. witania się.
Porównując wysunięte wnioski reporterów, można dostrzec pewne podobieństwa, jak zdziwienie u osób. Niestety nie możemy się zgodzić co do opinii względem młodzieży. Patrząc na rok wykonywanych badań, (2013) można wysunąć wnioski, że w ciągu tego czasu młodzież szkolna rozwija się kulturowo i zmienia nastawienie do pewnych zjawisk m.in. witania się.
Słowem
podsumowania:
Czy
można funkcjonować w społeczeństwie bez mówienia ludziom
tych zaledwie dwóch słów „dzień dobry?”
Oczywiście, że tak. Jednakże jak to się ma do tego co dzieje się
poza granicami naszego państwa? Czemu tak wiele Polaków
wyjeżdżając do innego kraju zachwyca się taką forma życzliwości
spotykaną na ulicy, a nie propaguje tego w swojej ojczyźnie? Tak
proste dwa słowa to nie tylko „odbębnienie” pewnej uprzejmości
wobec innych. Powinniśmy każdego dnia zauważać jacy ludzie nas
otaczają. Oczywistym faktem jest, że człowiek nie wszystkich
zawsze lubi, ale powiedzenie „dzień dobry” pokazuje szacunek i
kulturę, jaką posiadamy.
Takie przywitanie nie oznacza tylko dostrzeganie drugiej osoby, ale fakt, że się go szanuje i jest się częścią społeczeństwa. Zdecydowanie ułatwia nam to kontakty międzyludzkie, oraz zdecydowanie poprawia nastrój.
Takie przywitanie nie oznacza tylko dostrzeganie drugiej osoby, ale fakt, że się go szanuje i jest się częścią społeczeństwa. Zdecydowanie ułatwia nam to kontakty międzyludzkie, oraz zdecydowanie poprawia nastrój.
Można
by tutaj jeszcze poruszyć kwestie dobrego wychowania, i zasad savoir
vivre, kto powinien się odezwać pierwszy, jednak wydaje nam się,
że idąc ulicą nie jest to wtedy aż tak bardzo istotne, jednak,
przytoczymy tutaj definicję Edwarda Pietkiewicza polski dyplomata,
pisarz i niegdyś nauczyciel w szkółkach wiejskich. „Jedni
utrzymują, że pierwszy kłania się ten, kto jest lepiej wychowany,
inni – że wymiana ukłonów odbywa się jednocześnie, a
jeszcze inni formułują pewne reguły. A więc mężczyzna kłania
się kobiecie, młodszy – starszemu, pracownik – przełożonemu,
idący stojącemu, wchodzący – obecnym, jadący samochodem –
idącym pieszo, pojedyncza osoba – grupie, idący schodami w górę
– schodzącemu w dół, idący szybciej – idącemu
wolniej”. (Pietkiewicz 1997, s. 78-79) My jednak
biorąc udział w naszym eksperymencie nie zważałyśmy na sztywne
zasady, a na podzielenie się choć trochę uprzejmością, którą
chcemy darzyć jak najwięcej osób.
Patrząc
na nasze założone hipotezy, możemy śmiało powiedzieć, iż
hipotezy, któe zakładałyśmy, pokrywają się z wynikami
naszych badań. To, co zakładałyśmy stało się realnymi wynikami
naszych obserwacji.
Ostatnio
na socjologii edukacji wykładowca opowiadał o tym, że czasem
trzeba zmienić pewne zachowania, by nazwijmy to „zwyczaj” ten
mógł się zmodyfikować. Gdyby tak właśnie ludzie zaczęli
częściej do siebie mówić „dzień dobry”? Oby dwie
stwierdziłyśmy, że nie szokowałoby to tak osób, i nie
dziwiło, tak jak to miało miejsce przy naszym eksperymencie, a było
to właściwie na porządku dziennym, tak, jak ma się to w innych
państwach na świecie.
Przeprowadzenie
tego eksperymentu było dla nas bardzo ciekawym, nowym
doświadczeniem. Zaczęłyśmy zwracać większą uwagę na ludzi,
którzy nas otaczają, a także skłoniło nas to do refleksji
na temat życzliwości i uprzejmości wobec ludzi, za którymi
się nie przepada. Takim osobom, powinniśmy również okazywać
szacunek, ponieważ każdy ciężko na niego pracuje. Sądzimy
bowiem, że po tym eksperymencie będziemy dalej propagować częstsze
mówienie sobie tych prostych dwóch słów...
Dzień dobry!
Eksperyment
został przeprowadzony spontanicznie przez dwie studentki studiów
magisterskich, z kierunku pedagogika, z uczelni Akademii Jana
Długosza w Częstochowie: Wiolettę Ojrzyńską i Annę Wojnowską.
Dziękujemy Pani Dr. Adamskiej-Staroń za pomoc w edycji tekstu, oraz
dobrą radę!
Bibliografia:
- E. Pietkiewicz, Savoir vivre dla każdego, Warszawa 1997, s. 78-79;
- Biuro Doradcze Altima S.C, Lokalny Program Rewitalizacji dla Gminy Łazy na lata 2017-2020+, Łazy 2017, str. 18;Strony internetowe:
- T. Kotarbiński, Elementy teorii poznania logiki formalnej i metodologii nauk, Wrocław-W-wa-Kraków 1961, s. 352
- Dzień dobry -Czy witając sąsiadów robimy z siebie idiotów? ,http://natemat.pl/63615,dzien-dobry-czy-witajac-sasiadow-robimy-z-siebie-idiotow, [Dostęp: 25.01.2018] ;
- Miasto w liczbach, http://www.czestochowa.pl/page/52,miasto-w-liczbach-.html,[Dostęp: 25.01.2018] ;
- Zawiercie w liczbach, https://infozawiercie.wordpress.com/2016/04/14/zawiercie-w-liczbach/,[Dostęp: 25.01.2018];
- Jak zamieszkać w obcym kraju i nie zwariować, http://chihiro.blox.pl/2009/12/Jak-zamieszkac-w-obcym-kraju-i-nie-zwariowac.html, [Dostęp: 25.01.2018]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz