sobota, 16 grudnia 2017

„Nie jestem ostatnim Jedi” - Czyli recenzja filmu „Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi”

Idąc na ten film, postanowiłam nie czytać wystawionych już recenzji, jednakże portal społecznościowy facebook nie zagwarantował mi tego w 100%. Poszłam więc z przekonaniem, że każdy ma swoje gusta. Czego oczekiwałam? a co dostałam? Tego przekonacie się dalej...Jakoś nigdy nie mogłam się przekonać do Star Warsów, dopiero niedawno siadłam i obejrzałam dotychczas puszczone w obieg filmy, i .. chyba zostałam kolejnym fanem tejże sagi. Postanowiłam więc nie odpuścić też premiery najnowszego filmu „Ostatni Jedi”. Nie będzie to łatwa recenzja, dlaczego?

Dawno temu, w odległej galaktyce...

Rozpoczynamy kolejną przygodę pod hasłem „Ostatni jedi”. Nowy reżyser – dobra zamiana? Śmiało mogę powiedzieć, że jest znacznie lepiej, ale czy wszystko udało się bez zająknięcia? Nie do końca. Brakowało wcześniej walki na miecze w Łotrze, to jest to, co często słyszałam od znajomych, czy czytałam w innych recenzjach. Potrzebowaliśmy więcej mięsa, czy to dostaliśmy? I tak i nie.

Niech moc będzie z Tobą!

Garstka rebeliantów, w których tli się nadzieja na lepsze jutro, „walczy”, a w sumie bardziej pasuje określenie – ucieka, przed ciemną stroną mocy. Wszyscy oczekują cudu w postaci starego poczciwego Luke'a Skywalkera, który zaszył się na wyspie, i ani myśli z niej wylatywać na walkę. Co się jednak dzieje ciekawego? Oprócz tego, że spotykamy starych bohaterów, jak księżniczkę Leię, Yodę czy Luke'a, witamy też nowych. Coś się kończy a coś zaczyna. Dokładnie przez większość filmu powtarza nam to Kylo (a może Ben Solo?). No właśnie. Tego dowiecie się idąc do kina. Jak potężna może być walka samego ze sobą i ze swoimi przekonaniami.



Napisałam że spotykamy starych i witamy nowych bohaterów w sadze, ale również też żegnamy. Wreszcie dochodzi do czegoś, co powinno już w poprzedniej części się zdarzyć. Zaskoczenie. To bardzo istotny element w filmach. Człowiek lubi, jak coś jest niestandardowe wręcz i co nas zaskakuje. Dobry krok w przód. Fajnie jest też usłyszeć nieco humoru, choć wiele osób narzeka że był on na bardzo niskim poziomie, nie ukrywam, że kilka razy uśmiechnęłam się do ekranu. Jak dla mnie nie było przesadzone, ani nie było tego za mało.



Wreszcie pojawia się też walka na miecze, i szczerze jak wiele osób narzeka na słabe żarty, tak ja narzekam na bardzo słabą walkę. Dziewczyna, która jak dla mnie nieumiejętnie macha mieczem, nie robi wrażenia. Brakowało tutaj tego „wow”. Same efekty specjalne były jednak jak najbardziej na plus, oraz sceny ukazania kosmosu, czy planety przelewającej się Kasynem i bogactwem. Dodatkowo ścieżka dźwiękowa, dzięki której nie zapominałam, że oglądam Gwiezdne Wojny momentami sprawiała u mnie ciarki na plecach.

Hej to jeszcze nie koniec!


Słowem podsumowania, było wiele plusów, zdecydowanie wychodząc z kina byłam bardzo zadowolona, i z pewnością obejrzę film jeszcze raz, by wyhaczyć sobie kilka „smaczków”. Liczę na kolejną część, która na pewno się pojawi co przedstawia nam zakończenie. Czy będzie warto? Tego się przekonamy. Ogólna ocena to 7/10